poniedziałek, 13 września 2010

BYŚ MNIE SZUKAŁ

Prosiłem Pana, bym wzrastać mógł

W wierze, miłości i łaski darze.

Abym zbawienia poznał moc

I szukał wiernie Jego twarzy.


Myślałem, że o dobrej porze

Odpowie Pan mój i od razu,

Przez miłość i jej wielką siłę

Zwalczy me grzechy, odpocząć mi pozwoli.


Lecz zamiast tego dał mi poczuć

Skrywaną złość, co w sercu tkwiła,

Pozwolił, aby piekieł moce

Dotknęły duszy, co w grzechu żyła.


„Dlaczego Panie?”- drżąc zawołałem -

„Czy zsyłasz śmierć na stworzenie własne?”,

„W ten właśnie sposób” - Pan mój odrzekł -

„Spełniam modlitwę o wiarę i łaskę.


Te próby zsyłam, abyś był wolny

Od własnej dumy i własnej chwały,

Od tej radości, którą świat daje,

Byś to mnie szukał i mój był cały”.


poniedziałek, 6 września 2010

STRONA

RUSZYŁA NA NOWO (NA NOWYM SERWERZE) STRONA "GŁÓD BOGA" POLECAMY I ZACHĘCAMY DO WSPÓŁPRAC, RUSZAMY TEŻ JUŻ DZIŚ Z BLOGAMI - Z TYM ORAZ Z OKRUSZKAMI.

NOWY NUMER

W Serii "Świadome Chrześcijaństwo" wydaliśmy nową gazetkę: "Kim jesteś: Katolikiem czy Protestantem?" Sam zobacz jakie masz zrozumienie. Może jesteś Protestantem tylko z nazwy, lecz opierasz się na takim samym wyznaniu jak przeciętny Katolik?

czwartek, 27 maja 2010


I N F O R M A T O R
W Y D A W N I C Z Y

W Serii "Świadome Chrześcijaństwo" dotychczas ukazały się:

GAZETKI

Numer1 - Wybór artykułów różnych autorów (BRAK)
Numer2 - Wybór artykułów różnych autorów (BEZPŁATNA)
Numer3 - Thomas Watson - "Pokuta, posłuszeństwo..." (4zł)
Numer4 - J. Kalwin - "O konieczności odnowy Kościoła" (4zł)
Numer5 - William Gurnall - "Chrześcijański żołnierz" (4zł)
Numer6 - Tomasz Watsin - "Mistyczny związek" (5zł)
Numer7 - C. H. Spurgeon - „Człowiek - Chrystus Jezus” (5zł)
Numer8 - John Charles Ryle - "Obowiązki rodziców" (5zł)

KSIĄŻKI

Józef Alleine “Pewny przewodnik do nieba” (BRAK)
John Owen: "O umartwianiu grzechu" (14zł)

W przygotowaniu

Thomas Watson - "Chrześcijański żołnierz"

Zamówienia elektroniczne: brata@o2.pl

poniedziałek, 3 maja 2010

JAKO...

Jako grzesznica do Szymona progu
Przyszła grzechami wielce zabrukana,
Lejąc łzy żalu na stopy najświętsze
przed Tobą, Panie, padła na kolana...

Jak ta niewiasta, na grzechu zastana,
Okryta wstydem pośród tłumu stała,
Drżąc z przerażenia przed wyrokiem prawa,
Na słowa z ust Twych czekała...

Jako ten celnik tam w świątyni progu,
Wzrok opuściwszy ku ziemi,
Wzdychał w pokucie wewnętrznej do Boga:
„Miłościw bądź mnie grzesznemu!...”

Tak też ma dusza przed obliczem Twoim
Czeka na łaskę Twą zdana.
W skrusze głębokiej, win swoich świadoma,
Przed Tobą zgina kolana,

czwartek, 22 kwietnia 2010

MIŁOŚĆ

OBOWIĄZEK


Masz obowiązek wobec każdego, kogo spotkasz, a tym obowiązkiem jest miłość. Jeśli spotkasz biednego, cierpiącego nędzę, to obowiązek swój możesz spełnić w sposób bardzo prosty. Będziesz usiłował zaspokoić najpilniejszą jego potrzebę tym, bez czego się możesz obejść. Jeśli brakuje mu strawy, to podziel się z nim swoją. Jeśli nie ma dachu nad głową, to jak dalece jest dla ciebie możliwe, przygotuj albo postaraj mu się o niego. Jeśli brak mu odzieży, to zważ na słowa: Kto dwie suknie ma, niechaj udzieli temu, który nie ma. Postępuj według rozkazu Boga, danego nam przez proroka Izajasza (rozdz. 58,7): „ Ułamuj łaknącemu chleba twego, a ubogich wygnańców wprowadź do domu twego; ujrzysz li nagiego, przyodziej go, a przed ciałem swoim nie ukrywaj się”. Dalej mówi nam: Jeśli wylejesz łaknącemu duszę swoją (w. 10). Nie tylko chleb, odzienie, dach nad głową, ale twoje serce. Każdy czyn pomocy wykonuj więc w poczuciu pełnej współczucia miłości. Jeśli spotkasz człowieka samotnego – ofiaruj mu chwilę swojego czasu. Daj mu sposobność podzielenia się tym, co czuje, wypowiedzenia się. Wysłuchaj go, okaż zainteresowanie, współczucie, niechaj troska jego serca stanie się twoją własną troską. Cierpienia samotnych i nie zrozumianych są wielkie. Przez cierpliwe wysłuchanie i słowo pociechy możesz spełnić Jezusowy czyn miłości! Nie zaniedbaj takiej chwili!
Jeśli spotkasz kogoś, na kim spoczywa przekleństwo win, nie odwracaj się od niego. Usiłuj zdobyć jego zaufanie. Skieruj to udręczone serce ku wielkiemu Nosicielowi krzywd, „Który spracowanych i obciążonych woła do Siebie”. Daj mu sposobność, aby przez dobrowolne wyznanie znalazł ulgę i odciążenie. Taka święta służba kapłańska jest najwyższym czynem miłości. Jeśli wiesz o jakimś chorym nie zaniedbaj odwiedzin. Monotonnie i powoli upływają godziny i dni na łożu choroby. Twoje odwiedziny mogą przynieść pociechę, światło, radość i pokrzepienie. Jeden kwiatek, wierszyk, obrazek czy pieśń będzie tam poselstwem Bożym. Najskuteczniej uczyni to wiersz ze Słowa Bożego, świadectwo opowiedziane z własnych doświadczeń serca i modlitwa, świadcząca o duchu i mocy. Podsuniesz choremu wartościowy materiał do cichego rozmyślania, wzmocnisz na drogę cierpień i dasz błogie przeświadczenie o Bożej i ludzkiej miłości.
Jeśli spotkasz starca lub staruszkę – objaw swoją miłość w delikatnej powściągliwości i poważaniu, które się starości należy. Przyjazna rozmowa, wnikanie w świat myśli starca, który żyje wspomnieniami, sprawi radość i pokrzepi takie strudzone serce, obok którego ludzie zatroskanego świata przechodzą śpiesznie, obojętnie.
Miłość obowiązuje cię również wobec każdego dziecka, które spotkasz na swej drodze. Uśmiechnij się do dzieciny, spraw mu jakąś małą radość, powiedz słowo o wielkim Przyjacielu dzieci, naucz jakiegoś wersetu lub wierszyka. Jedne maleńkie ziarnko, posiane we wczesnej młodości, przyniosło często dobre owoce.
Jeśli zobaczysz kogoś uginającego się pod ciężkim brzemieniem – staraj się w miarę swoich sił zdjąć to brzemię, albo uczynić lżejszym. Masz miejsce w pojeździe, to zabierz kogoś zmęczonego, idącego pieszo. Często małe sposobności otwierają serce dla „radosnego poselstwa” i sprawiają, że nieznajomy chętnie przyjmie od ciebie jakieś drukowane słowo.
Okaż każdemu towarzyszowi podróży uprzejmość i gotowość służenia pomocą. Traktuj go jak człowieka, który ma prawo do twojej miłości. Wyciągnięcie ręki, albo dobrowolne odstąpienie lepszego miejsca doprowadziło często do wartościowej wymiany słów.
Tym, którzy są smutni, przygnębieni ciężkimi przeżyciami – należy się szczególnie nasza miłość i współczucie. Powinni odczuć, iż nie dźwigają tego ciężaru cierpienia sami. „Jeśli jeden człowiek cierpi, cierpią z nim wszystkie członki” (1 Kor. 12,26). Nie tylko członki Chrystusa maja prawo do naszej troskliwej miłości, ale także biedne, pozbawione spokoju i pociechy dzieci tego świata. Cierpią one jeszcze dotkliwiej i bardziej gorzko, gdyż cierpią bez Boga. Twoja miłość nauczy ich wierzyć w Miłość Bożą, a nawet w samego Boga Miłości.
Zarówno ludzie radośni winni odczuć Twoją miłość. „Weselcie się z weselącymi się!” (Rzym. 13,15). Czasem jest łatwiej smucić się z zasmuconymi, aniżeli z radosnymi cieszyć. Weź serdeczny udział w cudzym szczęściu! Pozwól sobie o nim opowiadać i ciesz się nim, jak gdyby było twoim własnym. Będziesz mógł zrobić to jednak tylko wtedy, gdy cię miłość Chrystusa na wskroś przeniknie i gdy dla bliźniego zapomnisz siebie.
Jeśli koło ciebie przechodzić będą ludzie, na pozór powierzchowni, próżni i żądni uciech, nie odwracaj nie odwracaj się od nich z niezadowoleniem lub cichą pogardą. Często tam, gdzie się tego najmniej spodziewamy, tai się tęsknota za prawdziwą treścią życia i niemy krzyk wołający o wyzwolenie z więzów świata i nędzy grzechu. Dosłyszysz go, jeśli postarasz się w świętej, szukającej, bezinteresownej miłości wniknąć przez zewnętrzną skorupę do wnętrza.
Stanie tez na twej drodze wielu innych, którzy nie zostali tu wymienieni. Należą do nich zobojętniali, szarzy ludzie dnia codziennego ze swymi drobnymi troskami i zainteresowaniami, do krańcowości impulsywna młodzież ze swymi pragnieniami ideałów lub szczęścia, nerwowo chorzy i melancholicy ze swym własnym światem cierpień i śmiertelnego smutku. Ujrzysz wśród nich złamanych życiem, którzy doświadczyli w więzieniach i poza więzieniami, w różnych zakładach i szpitalach, grozy, przekleństwa grzechu i surowości Boga wobec tych, którzy ważyli się przekroczyć Jego przykazania.
Ujrzysz nieszczęśliwe niewiasty i dziewczęta, które z własnej lub cudzej winy zostały zwiedzione a teraz nie wiedzą co począć ze sobą i swoim życiem. Ujrzysz przepracowaną, znużoną kobietę i matkę, która prawie załamuje się pod ciężarem domowych trosk i wysiłku pracy zawodowej. Wreszcie bezrobotnych, pozbawionych możliwości zarobkowania, którzy cierpiąc za winy lub niewinnie, odmówić sobie muszą najwyższego ziemskiego dobra, jakim jest praca, obowiązek, cel istnienia.
Wszyscy ci ludzie i wielu, wielu innych, tutaj nie wymienionych, mają prawo do twojej miłości, do twojego współczucia, do twojego serdecznego zainteresowania i w wielu przypadkach do twojego słowa, a nawet wspierającego czynu.
Masz więc jakiś obowiązek, zadanie wobec wszystkich, chociażby nim była tylko serdeczna myśl, pozdrowienie lub wspomnienie w cichej modlitwie.
Jesteś powołany ku błogosławieństwu. Bądź więc błogosławieństwem dla wszystkich, z którymi się spotkasz!
Kto pozostaje w miłości, zostaje w Bogu i Bóg w nim.

środa, 21 kwietnia 2010

DUCHOWE PRZEBUDZENIE

KIEDY ZACHODZI POTRZEBA DUCHOWEGO PRZEBUDZENIA

1. Kiedy brak jest miłości braterskiej i chrześcijańskiego zaufania pomiędzy wyznawcami religii, jest to znak, że przebudzenie duchowe jest bardzo potrzebne - wówczas wyrywa się głośny krzyk do Boga o ożywienie Jego dzieła. Gdy chrześcijanie pogrążyli się w stanie wielkiego upadku w grzech, wówczas nie mają, a nawet nie powinni mieć wzajemnie do siebie takiej miłości i zaufania, jak mieli wtenczas, kiedy byli wszyscy ożywieni, czynni i gdy prowadzili świętobliwe życie. Miłość ku dobroczynności może być taka sama, ale nie tak jest z miłością, która mogłaby płynąć z zadowolenia z istniejącego stanu rzeczy. Bóg miłuje wszystkich ludzi miłością płynącą z dobrej woli ku nim, ale uczucie miłości, które miałoby charakter zadowolenia z istniejącego stanu rzeczy, ma wyłącznie w stosunku do tych, którzy żyją świętobliwie. Również chrześcijanie nie mogą się miłować, i nie miłują siebie nawzajem miłością płynącą z zadowolenia z istniejącego stanu rzeczy, albowiem miłują się tylko w tej mierze, w jakiej są świętobliwymi. Jeśli bowiem chrześcijańska miłość jest miłością, którą się żywi w stosunku do podobieństwa Chrystusa w tych, którzy są jego własnością, to taka miłość może mieć miejsce tylko w takim wypadku, gdzie to podobieństwo prawdziwie i oczywiście istnieje. Dana osoba musi odbijać piękno oblicza Chrystusowego, musi być do Niego podobna i musi objawiać Jego Ducha, zanim inni chrześcijanie będą mogli w stosunku do niej pałać tą miłością, która jest zadowolona z danego stanu rzeczy. I dlatego nadaremno byłoby wzywać chrześcijan, aby wzajemnie się miłowali miłością, która pochwala istniejący stan rzeczy, gdy pogrążyli się w głupocie grzechu. Wtedy bowiem nie widzą w sobie niczego takiego, co mogłoby pobudzić ich do tego rodzaju miłości. I dlatego jest rzeczą niemal niemożliwą, aby czuli się w stosunku do siebie inaczej, jak się czują w stosunku do grzeszników. Sam fakt tylko, że należą do jakiegoś zboru czy kościoła, albo to, że spotykają się od czasu do czasu przy Stole Pańskim, nie jest wystarczającym, aby w sercach ich stworzyć chrześcijańską miłość - jeśli nie widzą w sobie nawzajem prawdziwego podobieństwa Chrystusowego.

2. Gdy są nieporozumienia, zazdrości i obmówiska pomiędzy wyznawcami religii, wówczas wiadomo, że nastał czas, w którym wielce potrzeba duchowego przebudzenia. Te rzeczy wskazują bowiem na to, że chrześcijanie bardzo się oddalili od Boga i że już jest najwyższy czas, aby poważnie zastanowić się nad potrzebą duchowego przebudzenia. Sprawa religii nie może rozkwitać, jeśli takie rzeczy istnieją w zborze, a nie ma żadnej innej mocy, która mogłaby takim rzeczom położyć kres, jak tylko duchowe przebudzenie.

3. Dalszym znakiem, że konieczne jest przebudzenie, jest objawienie się w zborze ducha światowości. Objawia się to w ten sposób, że chrześcijanie pragną przypodobać się temu światu co się tyczy ubioru, używania wymyślnych pojazdów, przyjęć towarzyskich, szukania świeckich rozrywek, czytania rozmaitych powieści i innych tego rodzaju książek, jakie czyta ten świat. Wszystko to wyraźnie wskazuje na to, że dany zbór znajduje się daleko od Boga, że głęboko stoczył się w dół i pogrążył się w grzechu, wobec czego istnieje wielka potrzeba duchowego przebudzenia.

4. Gdy zdarza się w zborze, że członkowie jego wpadają w straszne i skandaliczne grzechy, wówczas nastąpił czas, aby dany zbór się obudził i krzyczał do Boga o duchowe przebudzenie. Jeśli mają miejsce takie rzeczy, które dają okazję wrogowi naszej duszy, aby się z nas naśmiewał, wówczas nastąpiła chwila, aby zbór zaczął wołać do Boga i prosić: “Panie, co się stanie z chwałą Twojego wielkiego imienia?”

5. Jeśli w zborze albo też i w całym kraju jest duch rozterki i rozerwania, wówczas bardzo potrzeba przebudzenia. Prawdziwy duch religijności nie jest duchem rozerwania i nie może być błogosławieństwa w rozwoju życia religijnego tam, gdzie istnieje duch rozerwania.

6. Należy szukać duchowego przebudzenia wtedy, kiedy niegodziwi tryumfują nad zborem i naśmiewają się i szydzą z jego członków.

7. Wtedy, gdy grzesznicy beztrosko i głupio brną w grzechu i wpadają do piekła, o nic się nie martwiąc, nastąpił czas, aby zbór się obudził. Zbór ma obowiązek w tej samej mierze się obudzić, jak mają obowiązek obudzić się strażacy, kiedy w wielkim mieście wybucha w nocy pożar. Kościół właśnie powołany jest do tego, aby gasić pożary piekła, które pożerają i niszczą niegodziwych. Spać? Co, mieliby spać strażacy i pozwolić na to, aby całe miasto się spaliło? Co by pomyślano o takich strażakach? A jednak wina ich w żadnej mierze nie dałaby się porównać nawet z winą tych wierzących chrześcijan, którzy śpią, podczas kiedy wokoło nich grzesznicy w głupocie swojej wpadają w ogień piekielny.